Mógłby to być całkiem niezły thriller. Ale nie jest, i dobrze że pojawił się w kinach tylko na jednostkowych pokazach.
Z premierą tego holenderskiego (!!!) horroru było dużo zamieszania, a nawet stała pod znakiem zapytania. Na wszelki wypadek udało się obejrzeć dużo wcześniej na nocnym maratonie horrorów z Multikinie. I miałem z głowy. Film szczątkowo i zupełnie niepotrzebnie wszedł do dystrybucji: na zasadzie jeden seans dziennie w jednej sieci. Spokojnie wystarczyłaby wersja telewizyjna.
Holandia
Akcja dzieje się w Holandii, z której od początku robią sobie żarty, że to taki kraj zapomniany przez Boga. Grupa turystów wybiera się na wycieczkę autokarową po okolicach stolicy w celu oglądania wiatraków. Wszystko może i miałoby sens, gdyby się kilkadziesiąt minut potem nie okazało, że akurat całej ekipie nie powinno być w głowie zwiedzanie atrakcji turystycznych.
Bohaterowie
Bardzo ciekawe są historie poszczególnych bohaterów. Okazuje się, że to co ich spotka ma swoją przyczynę:
- Australijka, opiekunka dzieci, z traumatycznym przeżyciem w dzieciństwie
- amerykański żołnierz po "przygodzie" w jednym z amsterdamskich miejsc rozkoszy
- lekarz ze wspomnieniem błędu w swoim zawodzie
- modelka, która skrzywdziła konkurentkę w karierze
- ojciec biznesmen z synem chorującym na rzadką chorobę krwi
- Japończyk, który przyjechał rozsypać prochy swojej babci
Krwawy horror
Niestety zamiast iść w ciekawy motyw kary za grzechy twórcy serwują nam absurdalnie krwawą jatkę. Pomysły scenariuszowe nikną jak kamfora, przebieg wydarzeń staje się przewidywalny, i chyba tylko twórcy myślą, że potrafili czymś zaskoczyć. Duża szkoda zmarnowanego potencjału.
Recenzje
W sieci jest 9 recenzji tego filmu, co ciekawe wszystkie negatywne. Nie dziwne, że po czymś takim nikt do kina się nie wybrał. Idealnie ten film pasował na nocny maraton horrorów i miałem nosa żeby tam go obejrzeć:
- powinien przecież straszyć, a tymczasem śmieszy
- z ekranu wieje nudą
- zero oryginalności, zero niespodzianek, a na dodatek zero europejskości
- najsłabszym ogniwem jest jałowa narracja; elementy układanki, zamiast po kolei swobodnie wskakiwać na swoje miejsce, w trakcie opowieści zostają niezręcznie podkładane za pomocą zgoła mdłych środków
- przeciętniak, który jeszcze przez chwilę daje nadzieję na coś więcej porządną pierwszą sceną śmierci, by za chwilę znów powrócić do przeciętnego marazmu z przeciętnymi scenami śmierci
- nie wywołuje większych emocji
- brak napięcia, zaangażowania i interakcji z bohaterami skutkuje śmiertelną nudą
- to, co można było zrobić źle w tym filmie, udało się perfekcyjnie

No comments:
Post a Comment