Tym razem na seansie był nasz ekspert od rynku amerykańskiego, więc nie ma tym razem obawy co do pomyłki: akcja filmu dzieje się w stanie Massachusetts ze stolicą w Bostonie.
Akurat tak się złożyło, że dzień przed nasza wizytą w kinie pasjonujący mecz na parkiecie tamtejszej TD Garden wygrali Portland TrailBlazers. Zresztą w samym filmie jest mały fragmencik meczu Celtics, które dostają wciry, tym razem od Dallas 104:100.
Tytuł filmu to urokliwe portowe miasteczko.
To zaledwie trzeci film mało znanego w Polsce reżysera Kennetha Lonergana.
Uwaga
To nie jest film dla nieuważnych widzów. Każda scena jest ważna, nawet jak na taką nie wygląda. Historia jest opowiada nielinearnie. Momentami trudno się w tym wszystkim połapać. aha, i nie można przysypiać, chociaż niestety szczególnie na początku wolna akcja nuży.
Fabuła
Rodzina Chandlerów. Do rodzinnych okolic wraca zmuszony sytuacją Lee - dozorca pracujący w Bostonie, w momencie śmierci brata. Ma się opiekować siostrzeńcem. Ale w przeszłości kryje się tragedia jeszcze większa.
Smutek
To film o: tragediach, przedwczesnych pożegnaniach, bólu, smutku, depresji, bezradności. Trudno nawet doszukiwać się pozytywnych aspektów. A da się to oglądać tylko dzięki znakomitej realizacji. Zdjęcia są tak urocze, że pomimo tego co się dzieje na ekranie trudno nie zauważyć, że świat jest piękny. A tym samym życie nie może być tak złe, jak to przydarza się bohaterom.
Nagrody
- 5 nominacji do Złotych Globów: najlepszy dramat, scenariusz i reżyseria (Kenneth Lonergan), aktor pierwszoplanowy (Casey Affleck), aktorka drugoplanowa (Michelle Williams) - wygrał tylko Affleck
- wiele innych prestiżowych nagród i wyróżnień
- może być dużą niespodzianką Oscarową - za zdjęcia powinien zdecydowanie dostać, Affleck pewnie też, a jak wygra z "La la land" to będzie tym fajniej
Recenzje
Film ma wręcz entuzjastyczne recenzje. Nie może to dziwić (no może trochę), bo to takie kino uwielbiane przez przeintelektualizowanych pismaków. Widzowie po części pewnie te zachwyty podzielają, ale nie wszyscy. Bo to jednak kino wysmakowane, ale trudne do ogarnięcia. W zasadzie film, który może nabrać uroku dopiero przy kolejnym obejrzeniu:
- reżyser prowadzi konsekwentnie taką wahadłową narrację nie dlatego, żeby dodatkowo skomplikować fabułę, wychodzi z założenia, że ludzka psychika sama w sobie jest na tyle zagadkowa i trudna do rozszyfrowania, iż nie należy specjalnie jej wygładzać
- poruszające, chwytające za gardło, z niedoścignioną kreacją Caseya Afflecka, okraszone pięknymi zdjęciami
- dojrzały, przenikliwy i pozbawiony emocjonalnego szantażu
- wielkie amerykańskie kino, cichy film o złamanym człowieku: mądry, przejmujący, ważny
- znakomity scenariusz i dialogi, wybitne kreacje aktorskie, świetne zdjęcia i wiele autentycznie poruszających scen
- z powodzeniem można łączyć ze sobą odmienne konwencje, ostro balansując na krawędzi radości i rozpaczy
- wyznaczył w tym momencie najwyższy standard wszystkim komediodramatom, które powstaną po nim
- angażujący emocjonalnie, momentami bardzo trudny w odbiorze, a jednocześnie bawiący do łez
- jest jednym z najlepszych komediodramatów ostatnich lat: idealne proporcje pomiędzy komizmem a powagą zostały zachowane przez cały czas trwania filmu, który w konsekwencji zarówno śmieszy jak i wzrusza
- są rzeczy przejmująco smutne, a mimo to piękne i inspirujące
- niemal w całości złożony jest ze scen, które trzy czwarte hollywoodzkich reżyserów utopiłoby w montażu
- robi wrażenie jako dzieło na wskroś humanistyczne i przepełnione wiarą w głównego bohatera, który okazuje się zdolny do przezwyciężenia życiowego kryzysu
- w połowie stycznia mam silne przekonanie, że właśnie obejrzałem film roku
- ogłuszająca salwa dramatyczna, której hałas (a w filmie jest przecież tak cicho i rozsądnie) będzie nam dudnił długo po zakończeniu filmu
- spokojne, skupione, ale niezwykle intensywne kino.
- śmierć i żałoba to nie tylko morze łez, podniosłe mowy i świat malowany w czarnych barwach
- Kenneth Lonergan w tym przejmującym, wielowarstwowym filmie zdaje się pytać, czy postaciom uda mu się kiedyś zabliźnić rany
- mocne, wrażliwe kino i świetna rola Caseya Afflecka
- pięknie powolny, lecz wyrazisty i nienużący dramat
- mały wielki film - niesamowicie intymny, spokojny, emocjonalnie dojrzały dramat, mała perełka
- tkany delikatnymi nićmi, które w każdym momencie mogą się urwać pod nadmiarem gatunkowego ciężaru
- kino niespieszne, ale finalnie dostarczające intensywnych przeżyć, rzecz prawdziwie ludzka, przy której po policzku może popłynąć niejedna łza
I jedyna bardziej stonowana recenzja: podejmuje ciekawy temat, a jego obraz chwilami miewa świetne sceny, to w ogólnym rozrachunku, nie oferuje nic ponad to, co w ostatnich latach mogliśmy oglądać na ekranach kin
Ciekawostka - w Warszawie mimo takich recenzji film jest grany praktycznie tylko w Kinotece.

No comments:
Post a Comment