Friday, February 17, 2017

"Moonlight" - błękitny Oscar (ocena 2/10)


Film zgarnął w atmosferze skandalu najważniejszą filmową nagrodę roku.

Nie żebym zazdrościł, ale to tylko przyniesie mu szkodę. To kino artystyczne, które powinno być promowane jedynie wśród fanów tego typu produkcji (a są tacy, mają swoje festiwale i liczną reprezentację wśród krytyków).
Skierowanie ich do szerszej widowni, a takie są konsekwencje Oscara, powodują konsternację wielu widzów. Większość puknie się w głowę. Bo film jest zwyczajnie nudny, nieciekawy i słabo zrealizowany.
Oczywiście werdykt Akademii wywołał liczne kontrowersje i dyskusje internetowe. Nie pozostaje nic innego jak podpisać się pod opinią Ziemkiewicza.


Fabuła podzielona na trzy rozdziały. I trzy razy można na nim usnąć.
Ciekawostka: nie ma ani jednego białego. Pewnie dlatego taki wysyp nominacji uwzględniając ubiegłoroczną aferę.
I jeszcze trwa to 1 godz i 51 minut. Koszmar.
 
"Moonlight" ma znakomite recenzje. Dlaczego? Bo to film o gejach. Ta tematyka zawsze znajduje poklask, ale także wśród innych krytyków film się spodobał, więc można poczytać ochy i achy, próbowałem się doszukać jakiś argumentów, ale z tymi gorzej.
 
Wśród widzów z popularnością jest dużo gorzej. Film jest pokazywany w dość ograniczonej dystrybucji. Gdyby nie wygrana oscarowa zapewne w dwa tygodnie zniknąłby z kin studyjnych. A tak to pozostanie jednym z najbardziej absurdalnych pomysłów Akademii.

Zwiastun:


No comments:

Post a Comment