Film familijny, który próbuje nas (tudzież naszych milusińskich) przekonać że żaba to najsympatyczniejsze stworzenie na ziemi, natomiast wcieleniem wszelkiego zła są bociany. Jako osoba z rodowodem ze wsi Boćki (koło Bielska Podlaskiego) nie mogą zaakceptować takiego przekazu ....
Zosia (org. Sita) przygotowała na lekcję biologii prezentacje o żabach. Niestety stanęła ona pod znakiem zapytania z powodu przebitej opony w rowerze. Dziewczynka ma skomplikowaną drogę do szkoły - musi zdążyć na prom. Na szczęście z opresji ratuje ją sympatyczny nauczyciel biologii Pan Fraus. Jednak już podczas lekcji pan przestaje być sympatyczny - zieleniej, zaczyna wydawać dziwne dźwięki. Okazuje się, że na dźwięk wyrazu żaba rzeczony nauczyciel zmienia się w to stworzonko. Ma taka przypadłość od dziecka i niewiele może zrobić. A i powrót do ludzkiej postaci nie jest prosty - bajkowy pocałunek w każdym razie nie działa. Osobiście gdybym miał taką "przypadłość" wybrałbym inny przedmiot do nauczania niż biologia, ale twórcy filmów familijnych z Beneluxu (uparcie wprowadzanych do polskich kin studyjnych) mają swoja logikę.
Nie tylko sensu brakuje w tym filmie, ale nawet odrobiny uroku. Twórcy próbują ratować się "kalkami" - można odkryć nawet scenę z filmu "Stowarzyszenie umarłych poetów". Niestety klimatu to nie dodaje, wprost przeciwnie im dłużej tym bardziej jest żenująco. Dorosłych "Pan Żaba" zanudzi, dzieci nic nie nauczy, a mieszkańcy Bociek powinni złożyć zażalenie do prokuratury o wprowadzanie takiego kiczu do polskich kin.
Zwiastun:
No comments:
Post a Comment